czwartek, 16 grudnia 2010

fajans...

lepienie z gówna porcelanowej laleczki, tak by sobie nie upaprać rąk...
nie wychodzi...
zawsze jestem albo za bardzo do środka, albo za bardzo na zewnątrz...
nie umiem kłamać, udawać...
mówię i piszę to co myślę i czuję...
to nie działa...
może powinnam zacząć grać w jakąś grę...
kiedyś przez moment grałam w szachy...
król położył swoją figurę i z niesmakiem,  drwiąco się uśmiechając zamknął za sobą drzwi...
byłam zbyt szczera...
to takie niewygodne...
szach i mat...

teraz też jestem...
nie wychodzi mi lepienie z gówna...
choć zdolna ze mnie rzeźbiarka...
tego nie potrafię...

wszystko to fajans...
cepelia...
gdy odnajdę w tych skorupach filiżankę...
dam Ci się z niej napić...
ukoję Twoje pragnienie...
spękane usta łakną pocałunków...

nigdy więcej żadnych gier...
jestem jaka jestem...
albo pijesz, albo sobie idę...
do diabła...
grać nie będę, nie licz na to !

Brak komentarzy: