wtorek, 9 listopada 2010

codzienność...

codziennie bronię się przed pokusą...
codziennie walczę z samą sobą...
codziennie tęsknie nie wiadomo do czego...
codziennie staram się nie poddawać...
codziennie uśmiecham się do ludzi...
codziennie jestem zmęczona...
codziennie czytam mojemu dziecku...
codziennie nie tracę wiary we wróżki...
codziennie wstaje, myje się, idę do pracy, jem, patrzę z zachwytem na Lu...
codziennie myślę i nie mogę przestać...
i gówno z tego wychodzi...
nie mogę, nie potrafię, nie chcę chyba zapomnieć...
nie modlę się, nie rozpaczam, nie czekam już na nic...
codziennie po prostu żyje...
kurwa codziennie walczę z tą nieodpartą pokusą...
i gówno z tego wychodzi...
uda się ?
uda się...
uda się !
zaiste dziwna to walka, dziwna codzienność, gorzka w smaku, nikt nie lubi goryczy...
bardzo się staram...
zapalę sobie, umyję zęby i poczekam do jutra by...
czytaj od początku, smacznego...

PS. gorycz nie jest taka zła, lubię gorzką czekoladę, jest taka zdrowa i nie tuczy, nie tuczy myśli miałką słodyczą...
kto lubi słodycze, są takie niebezpieczne, otumaniają człowieka, mamią go złudnym bezpieczeństwem, miłość aż po grób z przejedzenia, zatkania arterii, zawału serca z niekochania...
a teraz wszyscy powiedzą jak ważna jest równowaga :-) codziennie...bla, bla, bla...

Brak komentarzy: