czwartek, 21 października 2010

Wielkomiejski szyk

Dziś jest pełnia, a ludzie śpią w swych ciasnych mieszkankach i tego nie widzą. Ich umysły pełne chęcią posiadania, żarłocznymi żądzami przeżywania wirtualnych przygód, zamknięte, zaklejone, bez smaku, nie widzące oczy, smutne serca, martwe dusze...

Stoję na schodach jak zaczarowana lśniącą taflą Księżyca. To takie magiczne i piękne, niczym nie zmącona cisza, którą tylko ja widzę, jest moja prywatna, tylko dla manie. Powtarzam sobie w duchu- jaki to wszystko ma sens, jaka jest ta nieodgadniona przyczyna. Kiedyś powiedziałeś mi, że to nic nowego, nic spektakularnego, że to nudne. Mówiłeś z miną znawcy wszechrzeczy, że to już się wydarzyło i nieopisany ogrom ludzkich jednostek to przeżywa i odkrył to przede mną.

Ale stojąc dziś wobec tego niekwestionowanego cudu przestałam Ci wierzyć. Mimo, że wcześniej kiwałam jak automat głową i tkwiłam w przekonaniu o Twojej racji.
Och jak bardzo się myliłeś. Te czarowne czary nadal działają.
Jakiś Ty biedny- pomyślałam sobie- nie czujesz tego, nie widzisz, przeczytałeś mnóstwo mądrych słów wypowiedzianych i napisanych przez tylu mądrych ludzi i nadal masz zamknięte oczy i umysł. Twoje serce śpi pod kurzem z tych niewątpliwe sumiennie napisanych woluminów, tomisk pełnych cudzych przemyśleń i straconych nadziei na ujrzenie tego co ja dzisiaj widzę. Tak po prostu stojąc na schodkach swojego prostego życia, opętanego porannym robieniem kanapek, prasowaniem przetartych kołnierzyków, noszeniem siatek z zakupami , które masz w takiej pogardzie.

Ja to poczułam, dotknęłam, przeszyło mnie to do głębi i wypełniło lepką i trywialną słodyczą szczęścia.
 Tak - powiesz- i co z tego, jakie masz głębokie wnioski, niepokojące przemyślenia, gdzie mądra i pełna matematycznych prawie wniosków wiedza tajemna.
Tylko się będę do Ciebie śmiała- nie potrzebna mi wiedza głupcze, potrzebne mi szczęście.
To głupie- odpowiesz z kpiną- szczęście to nic, to ułuda, zjem tabliczkę mlecznej czekolady i też to poczuje.

Być może masz rację Miły, tylko się uśmiecham i mrużę oczy i pod powiekami widzę ten banalny Księżyc i to jedyne uczucie wciąż mnie nie opuszcza, jest silne i rośnie we mnie...
Światło oświetla moje schody, schody do zwykłego życia i tego nikt mi nie odbierze, to tylko moje- myślę przez moment zachłannie, ale uczucie szczęścia przebija mój brak empatii i uśmiecham się tylko, zagladam w Twoje żółte oczy smoka i mówię- chcesz podzielę się z Tobą moją tabliczką mlecznej czekolady z Księżyca , chcesz ?

chcę...

Dla W.
( pewna pełnia w tym mieście, około 10 miesięcy temu...)

Brak komentarzy: