piątek, 15 października 2010

okruchy...

Gestykuluje, jej dłonie tańczą skąplikowany taniec rozmowy. Konwersacja napowietrzna, poza werbalna...
Ostre sztylety dłoni przecinają precyzyjnie powietrzną przestrzeń rzeźbiąc w niej słowa. Cieniutkie szpileczki palców z kolorowymi główkami pomalowanych na ciemno paznokci, akcentują poszczególne frazy, przyszpilając je do tablicy uwagi rozmówcy.

Drobne koraliki kręgosłupa, nanizane na łańcuszki ścięgien, oplecione siateczką nerwów. Sznury koralowych naczyń krwionośnych pompują w tą skaplikowaną konstrukcję życie...


"Tajemnica pomarańczowej sypialni"

Moja pomarańczowa sypialnia
to najzimniejsze pomieszczenie tutaj.
Leży na tyłach domu...

To najzimniejsze pomieszczenie
może dlatego nie lubię tam być
może dlatego się w niej nie kocham
może dlatego, że nikt mnie nie kocha.

A ma taki pyszny pomarańczowy kolor
nie chce mi się do nawet próbować
zamykam szczelnie dżwi.

Wychodzę, może dlatego, że nie lubię tam być...


"Sny..."

och sny, całowałeś czubki moich palców
wnętrze dłoni obwodziłeś językiem

namiętnie zgłębiałeś go w ciepłe
 i pulsujące życiodajną krwią zgięcie łokcia

delikatnie gryzłeś kości obojczyków
i zlizywałeś z moich skroni
niecierpliwe kropelki potu

dotykałeś nieśmiało ustami
moich ust

tak tego pragnę...

tylko proszę nie dotykaj mnie jeszcze
to wciąż za szybko

tak tego pragnę...

Brak komentarzy: