Mogłabym w sumie napisać, że życie jest do d..., że k.... mać, mogłabym, bo to w sumie prawda...
ale mam jak zwykle wątpliwości ;-), ja i moje wierne przyjaciółki wątpliwości, mogłabym opisać dzisiejszy dzień w samych "superlatywach", ale tego nie zrobię.
Tak wiele się dzisiaj wydarzyło, jadłam na przykład pyszny tort bezowy, który przyprawił mnie o istny orgazm kulinarny,szkoda, ze tylko ;-), kupiłam Lu piękne biurko, moja koleżanka ma się dobrze po operacji, moja jedyna przyjaciółka, cóż u niej nie najlepiej, świeciło piękne słońce, jesień rozzuchwaliła się całkiem, śmiałam się dzisiaj i płakałam, mój prawie były mąż okazał się prawdziwym przyjacielem i oazą spokoju kiedy przeprowadzałam kolejną "akcję ratunkowa" i próbowałyśmy lepić z H. z gówna porcelanowa laleczkę.
Postanowiłam śmiać się przez łzy i płakać ze śmiechu, nie mam czasu na depresje, po prostu nie mam, uczę się żyć bez miłości, stłumiłam ją w sobie, wyrzuciłam z serca i umysłu, całkowicie jest de mode.
Wywietrzyłam wszystkie pokoje moich uczuć, wymyłam do zieleni zapomnienia szyby w wielkich oknach moich oczu, ciało mam poranione od szczotki nie dotykania...
Nigdy nie pozwolę sobie już na to by być prawdomówną, szczerą, by ujawnić to co czuję, nikt, naprawdę nikt chyba nie wie jak to boli, bolało... bo wymyłam zęby do czysta, wyczyściłam je moją srebrną niteczką szczęścia aż się przetarła do bólu dziąseł. Już nie mam nic, bo niczego już nie chcę, koniec. Uśmiecham się w sobie, czysta, biała, zielona i czarna. Stoję prosto, kręgosłup mojego życia zaśrubowany żelaznym pancerzem zdecydowania by już nigdy nikt i na zawsze... Tak postanowiłam i tak zrobię.
Tylko te cholerne wątpliwości...
Jest bowiem głęboko, w najodleglejszym zakamarku mojego ja, jedno miejsce, pokój, do którego nie odważyłam się wyrzucić klucza, bo właściciel tego miejsca na to nie zasługuje, mimo wszystko, obiecałam mu to, a ja zawsze dotrzymuje słowa. To jego azyl, ja nie mam na to wpływu, mogę po prostu tam nigdy nie wchodzić i tyle...
Wysokie okna, jasne ściany w perłowym odcieniu, wielkie łóżko z białą pościelą, drewniana ciepła w dotyku podłoga, kryształowy żyrandol pięknie odbijający światło, za oknami widok na morze i port...
Tak dzisiejszy dzień, był piękny, szkoda ,że ...
Ach nie, nie myślę o tym teraz, pomyślę o tym jutro...
Uśmiecham się więc i z pod pół przymkniętych powiek, soczysta zieleń moich oczu obserwuje rozwój wydarzeń chłonąc każdą chwilę, dotykam ją leciutko opuszkami palców, pocałunek na dobranoc...
Idę spać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz