wtorek, 17 kwietnia 2012

zabiorę Cię tam...

czasoprzestrzeń się zawęża wokół mnie, ciasno, gęstnieje mrok, jakbym się zapadała, nie śpię, budzę się w nocy, chodzę po domu, nie mogę oddychać, omdlenia, zawroty i zwroty, wszystko wiruje, mam w głowie - zadbaj o siebie, jedz witaminy, nie myśl, myśl, oddychaj, nie mogę kurwa oddychać, próbuje, hiper wentylacja, kładę się na dywanie, spokojnie mówię sobie, koty po mnie łażą zaniepokojone, dzień miesza się z nocą, śpię z dzieckiem, kołyszę w ramionach, zamykam drzwi, niech te koty już po mnie nie łażą, niedobrze mi, wstaje rano, myję zęby, prysznic, kawa, idę do pracy, uśmiecham się, robię zakupy, wracam z pracy, oczy mi się zamykają, tabliczka truskawkowej czekolady, ja nie lubię truskawkowej czekolady, lubię gorzką, włożyłam chleb do lodówki, leję herbatę z dzbanka, i parzę sobie usta wrzątkiem, nie zalałam herbaty, trudno nie będę piła, kupiłam koszyczek kiwi, kwaśne, nie smakują mi, kupowałam wczoraj sukienkę i słyszę - jest idealna dla blondynki, jakiej blondynki, mam przecież czarne włosy, nie już nie mam , jestem platynową blondynką, czas płynie, obracam głowę i widzę jego wąskie stróżki, jak spływają po moim ciele, lubię wodę, już wiem za czym tak tęsknie, za morzem, chcę nad morze, chcę pojechać do mojego miejsca, azylu, stanąć przed taflą tego wielkiego okna i popatrzeć na zatokę, zanurzyć stopy w piasku, poczuć słony smak wiatru, chcę utopić dłonie w twoich włosach, położyć się obok i żeby nie działo się nic, bo w sumie nic się nie dzieje, nic nie dzieje się bez powodu, po co ja zjadłam tę czekoladę, nie cierpię truskawkowej, lubię gorzką, czasoprzestrzeń, nie jest mi smutno jest mi nijako, tak jakby mnie nie było, przecież ja nie istnieje, tak naprawdę nie, może jestem tylko wgłębieniem na poduszce, zagubionym włosem w wannie, urwaną rozmową, nie wypowiedzianym zdaniem, nie dopitą w pośpiechu kawą, kiedy kładę dłoń na twojej piersi czuję pod skórą twoje bijące serce i wtedy czuję, że żyję, kradnę tę chwilę dla siebie i lepię z niej moje ciało, patrzę na ciebie jak śpisz, spokojnie oddychasz, łowię twój oddech w swoje usta i wtedy oddycham, dotykam twojej koszuli i wiem, że ...

chcę nad morze, zabiorę Cię tam, kiedyś, kiedy zechcesz...bo pewnie nie teraz, bo teraz nie ma czasu...

i wciąż mam to głupie przeczucie, taką jedna myśl z tyłu głowy...nie opuszcza mnie...i aż robi mi się zimno w okolicy serca, to jak odłamek szkła, odłamek z lustra, może jak w bajce powinnam go wypłakać i wtedy moje oczy zobaczą to co ukryte, może jestem jak Kaj, tylko czy jest jakaś Gerda, która to sprawi...
tylko się uśmiecham swoim zwyczajem...
ale to już zupełnie inna historia :)
odwracam głowę, przymknę chyba troszkę swoje drzwi i już mnie nie ma...