poniedziałek, 23 kwietnia 2012

taaa słodko :)...

Niedziela...
dni Opola, stoimy w kilometrowej kolejce przed zjeżdżalnią dla maluszków, taką nadmuchiwanka. Dzieciaki przestępują z nogi na nogę, marudzą, ja i H czujemy się jak nad morzem w czasie sezonu, jest duszno, tony kurzu unoszą się w powietrzu, mam dość, nie mogę oddychać, serce wali jak młotem, jestem bliska omdlenia bo od dwóch dni nic nie jadłam. stres mnie zżera.... Dzieciaki marudzą, mówię zniecierpliwiona do Lu - stój dzieciaku spokojnie...
Lu patrząc na mnie przekornie odpowiada - przecież stoję jak słup soli.
Ja w myślach szybko- jak żona Lota
Na to słyszę jak H się odzywa- dobrze , że nie jak widły w gnoju- mówi głośno i już ciszej - albo nie kręcisz się jak gówno w przeręblu...
Tak mnie to rozśmieszyło, że aż się zakrztusiłam, a jeszcze bardziej rozbawił mnie wzrok stojących obok mamuś i babć ....bezcenne :)

zadzwonili ze szpitala w piątek- 10 maja ma pani się stawić na operację...
panika
panika
22 czerwiec był taką odległą data, nierealną, jeszcze chciałam tyle zrobić, cieszyć się chwilami, załatwić tyle spraw, jeszcze chciałam...
panika
nerwowe ruchy
strach moich rodziców, zwłaszcza taty...on taki zimny, odległy...córeczko nie martw się...nigdy nie powiedział do mnie córeczko, Elinko...czasem mu się wyrwało...widziałam, że się boi...to tak daleko, będziesz tam sama...
no tak...
najgorsze będzie po, poczytałam na ten temat i zmroziło mnie...zero wysiłku, dźwigania, normalnego życia...kilka tygodni...
znowu będę musiała kogoś prosić o pomoc, kurwa mać, będę od kogoś zależna, jasna dupa...
e nie dam się...po wycięciu guza tarczycy na dwa dni po operacji, wysprzątałam cały dom, o !

dzisiaj, przeszłam kilometr z siatką z zakupami...myślałam, że upadnę przed furtką własnego domu, szłam wolniutko jak staruszka, to pieprzone serce, pogoda, stres...do wieczora leżałam, jestem zepsuta, do niczego, beznadzieja...
gadałam z paroma ludźmi na ten temat, jeden zabieg nie daje gwarancji wyleczenia, to nawraca...he, he , he...
ktoś mi napisał w jakimś komentarzu - jak stoisz przed lustrem to sobie powtarzaj, że jesteś zajebista...
ta aaa...zajebista ze mnie laska :)
i dziś usłyszałam od znajomego- ale masz fajnie, może Ci serducho wymienią ?
słodko ...
Lu patrzy na mnie i słyszę - ale nie umrzesz ...?
nie nie umrę, boże tak szybko się nie umiera...- myślę...
przytulam ją...
dobra dość marudzenia, z drugiej strony tu sobie mogę pomarudzić i nikt mnie nie oceni
prawda ? ;) mam prawo się bać

ps. koty czują, że coś się święci, nie dostępują mnie na krok...kładą mi się na klatkę piersiową, obydwa na raz...symbioza, harmonia, pełne oddanie :) czuję ciepło




Brak komentarzy: