piątek, 30 marca 2012

i czuwasz nade mną...

moje serce jednak popsute
myślałam, że to tylko histeria moja, że ono się trochę może na mnie dąsa, gniewa i karze mnie nierównym rytmem, że to zmyślenie moje, że to tylko ten mój przepych emocjonalny, nadmierny, rokoko uczuć, że to wszystko tkwi w mojej głowie...z moją głową wszystko ok, to mechanizm tłoczący szwankuje, coś mi będą przypalać, blokować, majstrować, bezkarnie w nim grzebać, ponoć to gwarantuje naprawę mojego serca, ponoć...

nie uśpią, natną tylko skórę, żyłami wepchną elektrody, pobudza by biło na granicy wytrzymałości, zlokalizują wadę, zniwelują dysfunkcję i będę nowym człowiekiem, kobietą idealną, z naprawionym sercem, podobno to nie boli, podobno nie ma ryzyka ( no ryzyka zawsze jest, jak powiedział pan doktor )... ale niech się pani nie martwi jeszcze nikogo nie zabiliśmy...co pani o tym sądzi ?- mówił też, kiwając głową....

na razie nie wiem co pani o tym sądzi...
na razie pani się boi...
na razie to mrozi mnie myśl o szpitalu...

a Tommy Angel, mówi- cieszę się, że cię naprawią
Tommy Angel, ja też się cieszę, że naprawią, a przede wszystkim jestem Ci wdzięczna, że czuwałeś nade mną, że to dzięki Tobie będę jak nowa, że Cię mam...

bo to Tommy wszystko załatwił, on wszystkiego dopilnował, zmotywował mnie...woził na badania, cierpliwie czekał w szpitalu, znosił moje marudzenie, przytulał w stanach krytycznych, troszkę złościł się kiedy ja stawiałam opór, gdyby nie On serce by mi pewnie kiedyś pękło...

Tomku bardzo Ci dziękuje, nawet nie wiesz jak bardzo...
chcę być zdrowa dla mojego dziecka, dla moich bliskich i dla Ciebie...
dla siebie też...

ps. dla Ciebie w szczególny sposób...
dla Ciebie moje serce już bije stabilnym i równym rytmem...z resztą co ja będę pisać, to już zupełnie inna historia....

wiesz, że się boję ale nie zmarnuję tego co dla mnie zrobiłeś...
zawsze czyste okna, puki to moje serce bije :)

Brak komentarzy: