piątek, 27 stycznia 2012

wiara, nadzieja i siła sprawcza...

No właśnie. Zamknęłam poprzedniego bloga, pożegnałam się z madmargot, ale to nie znaczy, że nie będę pisać. Czasem trzeba coś podsumować, zamknąć by mogły się otworzyć nowe drzwi. Tak mi powiedział T. a ja uczę, podkreślam uczę się słuchać. Na naukę nigdy nie jest za próżno, na wyciąganie wniosków tym bardziej. Oby były właściwe. Obym umiała je wyciągnąć i zastosować.
Może w sumie na początek małe wyjaśnienie...
Dlaczego tak. A dlatego, że w moim życiu zaszły zmiany, ja się zmieniłam, zmieniam właściwie, bo to proces i choćbym ze wszystkich sił chciała żeby nastąpiło to szybko, muszę czekać i przepracować to wszystko w sobie.
Pstrykanie palcami nic tu nie pomoże, nerwowe ruchy prowadzą do katastrof i porażek, tylko czas ...muszę czekać...cierpliwe czekać...czekanie nie oznacza nic nie robienia, czekanie to dla mnie czas na działanie, przemyślenie wszystkiego i praca nad sobą. Wiem, że nie mam go dużo, bo nie jestem już nastolatką, bo może zdarzyć się zapowiadany koniec świata i unicestwi mnie w pół myśli i w pół gestu, bo mogę umrzeć na zawał co wydaje się całkiem prawdo podobne. Nie stać mnie też na jego stratę z zupełnie innych powodów, ale o tym jeszcze napiszę.
No wiec wracamy do naszych baranów. Początkowo myślałam o tym by zamknąć definitywnie tego bloga i stworzyć coś zupełnie nowego, zupełnie w innej rzeczywistości ale przecież od przeszłości nie można uciec i chyba nie ma takiej potrzeby. Ona nas buduje i stwarza i tylko od nas samych zależy jak ją wykorzystamy, czy wyciągniemy wnioski na przyszłość, czy będziemy pochopnie i beztrosko popełniać takie same błędy. Ja właśnie ostatnio taki błąd popełniłam i będąc właśnie beztroską i pochopną w słowach zraniłam bardzo bliską mi osobę. I dlatego też postanowiłam dzisiaj tę notkę tu umieścić. Właśnie tu i teraz. Bo to co robimy nie pozostaje bez śladu, bo nie uciekniemy przed tym, bo wpływamy swoimi czynami i słowami na życie innych i przez to należy się im szacunek. Ale to zupełnie inna sprawa i sama muszę się z nią uporać i stawić czoło konsekwencją swoich czynów i słów.
Nie odrzucam wiec przeszłości, spróbuje, podkreślam spróbuje po prostu pójść inną ścieżką. Być może trudniejszą, ale już byłam na łatwej i do niczego dobrego mnie ona nie doprowadziła. To jest mój wniosek, moje przemyślenia, moja zmiana. Zmieniłam się też fizycznie i nie chodzi tu o wagę, kolor włosów, choć jestem teraz prawie blondynką ale o to, że nigdy wcześniej w życiu się tyle beztrosko nie śmiałam i robią mi się zmarszczki od tego śmiechu :). Nigdy nie byłam taka swobodna, nigdy nie robiłam rzeczy, które zrobiłam przez te ostatnie tygodnie. I to już zawsze będzie we mnie i to już na zawsze pozostawiło we mnie ślad. To moja zmiana, bo miałam szczęście spotkać na swoje drodze kogoś kto mi to podarował, umożliwił, pokazał, że może być inaczej...

Dlaczego wiara ? Bo wierzę...
Dlaczego nadzieja ? Bo ją mam...
A siła sprawcza  ?
Jest wokół nas i w każdym z nas. Wystarczy ją dostrzec.Tylko zawsze jakoś ludzie za daleko patrzą, nie dostrzegają tego co przed nimi. Ale przecież najważniejsze jest niewidzialne dla oczu, oczy są ślepe trzeba szukać sercem...Więc czemu się dziwię ? Bo miłość, bo to przecież ona jest tą siła sprawczą, bo miłość...to ta trudna droga...Wymaga od nas cierpliwości, zrozumienia i akceptacji. Pokory.

chciałam napisać to mądrzej, inaczej,cały czas nosiłam właściwe słowa w głowie, ważyłam je, dobierałam...ale wyszło właśnie tak, zwyczajnie...prosto...

ścieżka, którą chcę pójść nie jest łatwa ale to moja ścieżka, moja zmiana, dzięki Tobie T, ale moja...

ps. pożegnałam madmargot, zagości tu weselsza dziewczyna, ja nie twierdzę, że nie obejdzie się czasem bez histerii i poleją się też łzy i będziemy rozdzierać szaty ale :), to też ja tylko z innej już perspektywy...

oj ale to trudne, ale kto powiedział, że będzie łatwo ;)

Faust w pracowni :
" Ciekawe pytania zostają bez odpowiedzi-
Bezowocne cierpienie, niezasłużony sukces...
Teologia niezmiennie mówi o lepszych czasach, które nadejdą,
Nauka odkrywa sztuczne członki i prawdziwy dynamit,
Alchemia przy ogromnych kosztach zmienia ołów w ołów,
Sztuka wzrusza samolubnymi boginiami i otyłymi boginiami,
Zaś Prawo odwołuje się do praw, które zatwierdzają jego prawnicy,
Logika natomiast powiada, że wszystko zależy od tego, jak co się rozumie...
Więc muszę żyć i umrzeć w dziełach Arystotelesa ? "

- Czym jest życie -
Faust chodził między zwałami pergaminów-
Jeśli nie powolniejszą formą samobójstwa ?

Pierwszorzędny mówca
Znalazł w sobie słuchacza pierwsza klasa.
- To rzeczywiście zaszczyt -
Zaszczekał pies,- Mógłbym tak tu warować
Słuchając cię przez całą wieczność,
To znaczy cały dzień.

- Sądziłem, że dało ci to więcej,
Niż gdybyś tylko patrzył- powiedział Faust,
Głaszcząc go.

- Skoro mówimy o samobójstwie,
Mógłbym może na coś się przydać- zauważył pies,
Głaszcząc Fausta.








4 komentarze:

Emocja pisze...

jak tu inaczej...
ale to wciaz Ty,a to najwazniejsze:)
czyli nie na nowym miejscu,a jednak nowa Ty:)
fajnie!

p.s. co nas nie zabije,to nas wzmocni,prawda?:)

I.Bo pisze...

Nosz cholera, wreszcie panienkę znalazłam, bo jakiś czas temu z oczu zniknęłaś:)

madmargot pisze...

Racja z tym wzmocnieniem :). Oby to było wzmocnienie pozytywne :).

madmargot pisze...

ale już jestem z powrotem :)