sobota, 23 czerwca 2012

liczy się tylko opakowanie...?

czasami leże w nocy w łóżku i nie mogę spać, czasami nie mam nawet siły wtedy wstać i chodzić po domu jak zwykłam robić kiedyś...może dlatego, że ostatnio zdarzają mi się omdlenia, jak wczoraj, to już któryś raz z rzędu jak wstaje w nocy się napić i mdleje, wczoraj gruchnęłam na podłogę aż miło, na szczęście skończyło się na kilku siniakach, nie wiem jak długo leżałam , nie pamiętam, to moje durne serce i nerwy i stres, który trwa już od kilkunastu tygodni...ktoś mi powiedział, że dramatyzuje, przesadzam, że odstawiam teatr...cóż przykro mi, że tak to odbiera, oczekiwałam raczej wsparcia, ciepłych słów, obecności, ale jak już się ostatnio przekonałam nie można zbyt wiele oczekiwać, mój zabieg się nie udał, trzeba go powtórzyć, na razie biorę tabsy i czuję się w miarę ok, zobaczymy, tylko te omdlenia mnie niepokoją, jestem bardzo słaba...ale ja nie o tym, bo znów wyjdzie, że jakiś dramat odstawiam, chyba trzeba mieć bardzo grubą skórę, ja jej nie mam niestety choć nabieram pewnych cech obojętności, robi mi się wszystko jedno, to niedobrze, to oznacza, że się zamykam w sobie, odsuwam, milknę...

ale ja nie o tym...
kiedy leżę sama w łóżku w nocy i nie mogę spać, myślę o tych wszystkich sprawach, o których myśleć nie powinnam, które nie powinny się nigdy wydarzyć, które oplątały mnie jak sieć i nie mogę się wyzwolić, które tak mnie dotykają, że czuje palący ból, myślę o tych wszystkich latach, które przespałam i o tym jak mi się wydawało, szczęśliwym czasie kiedy chciałam się z tego letargu obudzić, i jedno i drugie okazało się moją porażką, mam 38 lat i przyszedł czas rozliczeń...mam wrażenie, że stoję nie na krawędzi, bo to oznaczało by być może rozwinięcie skrzydeł i lot, ale że stoję przed murem i walę w niego bez skutecznie głową....mur jest mocny, nie pęka, żadnej skazy, idealnie gładka powierzchnia, oddycham głęboko, szukam spokoju w sobie, oddycham...spróbuje jeszcze raz to moja ostatnia szansa, nagła śmierć, myślę sobie, to już ostatni raz, wyczekam tylko odpowiedni moment, jeszcze nie teraz, teraz jestem zmęczona, poczekam i ...

ostatnie uderzenie, mam tyle do wygrania, mam tyle do stracenia...

leżę w łóżku, jest ranek, odwracam głowę i widzę jak śpisz obok, taki spokojny, uśmiecham się i mówię...
- wstawaj T.już ranek, chcesz kawy ?

szczęście jest takie proste, łatwe...


tak mi przykro, że to tylko literatura pomieszała mi się życiem, że miłość jest nic nie warta, a wierność to przeżytek, lojalność i szczerość budzą śmiech....
eee tamm idę spać

2 komentarze:

I.Bo pisze...

...tak mi przykro, że to tylko literatura pomieszała mi się życiem, że miłość jest nic nie warta, a wierność to przeżytek, lojalność i szczerość budzą śmiech....
eee tamm idę spać....

mogłabym się pod tym podpisać

za miesiąc skończę 39 lat:)

Dorota pisze...

"Nić ciągłości jeszcze nie przerwana, moja jedwabna nić jeszcze cała, ale bez przewodnika: jeszcze jeden dzień, to straszne, jeszcze jeden dzień, co za szczęście."

ja dziś miałam taki ranek po okropnym dniu, że zryczałam się strasznie, oczy jak dwie kreseczki tylko, ale to, co mi ciążyło, odpłynęło.
nieważne, czy się według życzliwych "odstawia dramat", czy się "ryczy", czy milczy, niech Pani się wsłucha tylko w siebie.
http://zwierciadlo.pl/2012/psychologia/zrozumiec-siebie/przepis-na-szczescie-2
ps. banalny tytuł, ale treść ciekawa :)

a Pani serce sobie na pewno poradzi.